Pies w pierwszej w ławce w kościele nie zdarza sie chyba za często? Trafiło mi się.
– tańczenie do ulubionej piosenki podczas wyjścia z kościoła
– 18 drużbów (we frakach i cylindrach) i 15 druhen
– miejscówka weselna z widokiem na walijskie wzgórza z pasącymi sie nań krowami
– tykający zegarek kieszonkowy w marynarce Pana Młodego
– najpiękniejsza wanna w historii ślubów
– rozłożysty stary dąb
– przestrzenie jak z pokoju wspólnego Gryffindoru
Czasami ma się farta. Tym razem tak było. Nie marzył mi się taki ślub, a jednak. Pogoda była w kratkę, bo deszcz ze słońcem przeplatał się w dość równych proporcjach – brytyjsko. Przygotowania Pana Młodego z kumplami w sali snookerowej czy kilkanaście druhen w piżamach strojących się na imprezę – cisza przed burzą, a ta miała nadejść z konkretnym uderzeniem. Z tego dnia mógłbym przygotować spokojnie dwa osobne filmy ślubne wykorzystując w każdym zupełnie inne ujęcia.
Na takich imprezach czuję ekscytację jakbym robił to znowu po raz pierwszy. Wchodząc w trochę inny świat, inne tradycje, zwyczaje zawsze czuję jakbym dopiero zaczynał swoją drogę z filmami ślubnymi. I tu już nie chodzi o to, że piękne miejsce, piękni ludzie. Tylko o to ile sczęścia i radości może przynieść ten najważniejszy dzień – jeśli tylko na to pozwolisz. Ci ludzie, ich rodzina i znajomi po prostu oszaleli tego dnia i nie chodzi tu o dobry PR w poście tylko o faktyczny stan rzeczy. I w sumie to brakuje odpowiedniej nomenklatury na taką jazdę jaką zafundowali swoim gościom Rupert i Grace. Takie śluby mają to do siebie, że przeżywam je wewnętrzenie bardzo głęboko. Taka atmosfera nie jest w stanie mi się nie udzielić i nie umiem nie czerpać z tego radości razem ze wszystkimi gośćmi… a przecież to w zasadzie obcy ludzie. Fajną mam tę pracę.
Niezależnie od tego czy chcecie pobrać się w Polsce, Wielkiej Brytanii, Hiszpanii czy może Włoszech. Ja z wielką chęcią do Was dołączę. Podróżowanie to jedna z najważniejszych części mojego życia, a jeżeli dodatkowo mogę połączyć ją z pracą filmowca ślubnego to jest to po prostu spełnienie marzeń. Mieszkam w Poznaniu skąd mogę dostać się w kilka godzin do każdego większego miasta w Europie – czasami śmieję się, że dłużej zajmuje mi dojazd do Krakowa niż lot do Londynu.
Sala: Plas Dinam Country House
Zdjęcia: Aga Sokół Photography
Makeup: Keely Field Mua
Hair: Sarah-louise Okin
DJ: Dj Luke Nukem
Kwiaty: Viridis – Joanna Game
Zobaczcie także film narzeczeński Ruperta i Grace
Tagi: ślub za granicą, ślub Wielka Brytania, Ślub w Walii, Filmowiec ślubny, Film ślubny, Ekipa filmowa, artystyczne filmy ślubne, Plas Dinam Country House, Plas Dinam, Ślub międzynarodowy, wesele w stodole